środa, 2 marca 2016

Ten pierwszy raz...

… na siłowni. Nie mniej, podoba mi się Twoje myślenie bezcenny („droga to może być dziwka”) Czytelniku.  

Nie myślcie sobie, że jestem osobą, która nigdy w życiu nie uprawiała sportu. Przez lata (kolejność przypadkowa): lekkoatletyka, bieganie, piłka nożna, judo, aż do tańca, który pozostał do dziś. Niestety, głównie z powodu finansów i braku czasu zaniedbałam taniec, forma spadła, a waga wprost proporcjonalnie wzrosła.

Aż do zeszłej niedzieli. Powiedziałam sobie dość (Chylińska, już wiem, o co Ci chodziło)! Odkopałam torbę sportową i ciuchy, w których kiedyś ćwiczyłam i siup na siłkę.

Oto co przeżyłam. Jak zawsze w punktach.

Zlot klonów Johnny’ego Bravo

To jest chyba jakiś zapis w umowie dla męskiej części siłowni: „Jeśli po x miesiącach nie będziesz przypominać tępej, acz momentami zabawnej postaci z kreskówki, płacisz nam milion dolarów. I dorzucasz nerkę, jak nie pofarbujesz włosów na blond”.

Może są siłownie dla zaawansowanych i reszty? I ja nieopatrznie polazłam w swej niewiedzy do tej pierwszej?

Gdzie są normalnie wyglądający faceci? To jakaś plaga? Jak zombie, tylko zamiast chudych umarlaków, mamy mięśniaków szukających odżywek do picia?



Kółeczko wzajemnej adoracji

Przybijanie piątek, krzyk przez całą salę „Siema Zenek”, poklepywanie, szturchanie, głośnie śmiechy. Jestem dość mocno przekonana, że słyszałam świński kwik.

To nie opis losowego gimnazjum. To siłownia około godziny 19. Skąd oni mają tyle mięśni, skoro większość czasu rozmawiają? Aż takie dobre sterydy teraz produkują?

Machiny przypominające narzędzia tortur

Jako nowy ziomeczek w tym przybytku potu i zmęczenia zapragnęła poznać inne urządzenia niż bieżnia. Podłażę do tego, które w mojej opinii wyglądało najmniej groźnie. I teraz zagadka: gdzie tu kurcze o rany jest przód?

Nie dam się! – stwierdzam w myślach po chwili. Prawie 2 kierunki skończone, łącznie 3 specjalizacje i ma mnie pokonać kawała żelastwa? Tak się bawić nie będziemy.

Tym sposobem wróciłam na bieżnie. Dumnie, z poczuciem zwycięstwa.

Grunt to się nie poddawać.

Zajęcia grupowe

Temat rzeka. Zaczęło się już w domu.

Bo wiecie moi bezcenni, żeby się zapisać na zajęcia, trzeba rozszyfrować skróty.

Mamy na przykład zajęcia nazywające się ABT. Serio?

Mamy też „burn it” (zajęcia dla piromanów?) i pump it up.

Po spędzeniu pół godziny w rozszyfrowaniu skrótów, skończyłam na youtubie oglądając małe pieski.
Zapisałam się na wszystko.

I tutaj dygresyjna w formie zgadywanki.

Co jest gorszego niż kobieta przed okresem i na diecie?

Kobieta przed okresem, na diecie i z zakwasami.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz