środa, 9 grudnia 2015

W końcu przyszedł czas i na mnie

Podobno ludzie ( a w sumie to kobiety), odchudzają się trzy razy w roku : „na wakacje”, „na święta” i w ramach postanowienia noworocznego. Nie prawda. Kobiety odchudzają się cały rok, tylko czasem mniej lub bardziej intensywnie. Kiedyś mnie to nie dotyczyło.

Słowo „kiedyś” jest bardzo kluczowe. Czemu? Jest winna czekoholizmowi.  Absolutnie kocham czuć smak czekolady w ustach. Jem tylko lody czekoladowe z polewą czekoladową i posypką czekoladową (autentyk! Mam na to świadków).  Jedyny powód, dla którego znoszę zimę  jest fakt, że piję kakao do bólu i wmawiam wszystkim, że to „dla rozgrzania”. Mój ulubiony deser- budyń czekoladowy.  Gorzka czekolada to dla mnie profanacja. Mogę tak w nieskończoność, ale chyba czaicie o co chodzi.

Kiedy naprawdę dużo trenowałam nie było problemu. Teraz ćwiczę bardzo mało, ocieram się wręcz o „prawie w wcale”. Efekt łatwo przewidzieć- nienawidzę wszystkiego co pokazuje ile kg mieści się w  moich skromnych 164 centymetrach.

Niech wymiar problemu pokaże Wam rozmowa sprzed kilku dni. Marcin zagląda do lodówki i pyta:
-Zjadłaś wszystkie Kinderki?
-…
- I Milky Way’e też?
-….
- ….
-Zostawiłam te niedobre batoniki, przecież możesz je zjeść!- (jak  jest, że tonący łapie się brzytwy, potem dziwi się jak mizerny jest efekt?)
-Brawo Ty.
-Brawo ja- odparłam udając, że jest mi przykro.

Więc postanowiłam: dieta! Najgorszy tydzień w moim życiu. Odcięłam czekoladę i wszystko co dobre na tym świecie. I schudłam. W weekend zrobiłam sobie modny ostatnie „cheat day”. I wyszłam na zero.

Wtedy przypomniałam sobie o moim kumplu Sebastianie (jeśli czytasz- pozdrawiam).  Wspomniany kolega posiadał dwie rzeczy: miłość do piwa i wagę, która pokazywała trochę więcej niż powinna. Jako mądry chłopak poszedł do dietetyczki, rozpisała mu dietę. W efekcie schudł w dość efektowny sposób sporą część tego co chciał. No, ale jak to tak bez kochanego piwka? Więc przeszedł na dietę, gdzie pił piwo, trzymając się ilości kalorii wyznaczonych przez dietetyczkę. Schudł ile chciał i to bez największego wyrzeczenia, jakim był dzień bez browarka.

Postanowiłam i ja się tego trzymać. Najlepsza dieta to dieta klasyczna, czyli ŻP (żryj połowę). Dodatkowo łakocia dziennie sobie nie odmówię. Schudłam. Jestem po weekendzie. Waga nadal pokazuje mniej. Czyli nawet mi może coś się w życiu udać!


Do wszystkich przed/po/ w trakcie diety- stay strong. I obejrzyjcie bezbłędną jak zawsze Klaudię Klarę (od 00:49 do 1:58):


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz