Podobno ludzie ( a w sumie to kobiety), odchudzają się trzy
razy w roku : „na wakacje”, „na święta” i w ramach postanowienia noworocznego.
Nie prawda. Kobiety odchudzają się cały rok, tylko czasem mniej lub bardziej
intensywnie. Kiedyś mnie to nie dotyczyło.
Słowo „kiedyś” jest bardzo kluczowe. Czemu? Jest winna
czekoholizmowi. Absolutnie kocham czuć
smak czekolady w ustach. Jem tylko lody czekoladowe z polewą czekoladową i
posypką czekoladową (autentyk! Mam na to świadków). Jedyny powód, dla którego znoszę zimę jest fakt, że piję kakao do bólu i wmawiam
wszystkim, że to „dla rozgrzania”. Mój ulubiony deser- budyń czekoladowy. Gorzka czekolada to dla mnie profanacja. Mogę
tak w nieskończoność, ale chyba czaicie o co chodzi.
Kiedy naprawdę dużo trenowałam nie było problemu. Teraz ćwiczę
bardzo mało, ocieram się wręcz o „prawie w wcale”. Efekt łatwo przewidzieć-
nienawidzę wszystkiego co pokazuje ile kg mieści się w moich skromnych 164 centymetrach.
Niech wymiar problemu pokaże Wam rozmowa sprzed kilku dni.
Marcin zagląda do lodówki i pyta:
-Zjadłaś wszystkie Kinderki?
-…
- I Milky Way’e też?
-….
- ….
-Zostawiłam te niedobre batoniki, przecież możesz je zjeść!-
(jak jest, że tonący łapie się brzytwy,
potem dziwi się jak mizerny jest efekt?)
-Brawo Ty.
-Brawo ja- odparłam udając, że
jest mi przykro.
Więc postanowiłam: dieta! Najgorszy tydzień w moim życiu.
Odcięłam czekoladę i wszystko co dobre na tym świecie. I schudłam. W weekend
zrobiłam sobie modny ostatnie „cheat day”. I wyszłam na zero.
Wtedy przypomniałam sobie o moim kumplu Sebastianie (jeśli
czytasz- pozdrawiam). Wspomniany kolega
posiadał dwie rzeczy: miłość do piwa i wagę, która pokazywała trochę więcej niż
powinna. Jako mądry chłopak poszedł do dietetyczki, rozpisała mu dietę. W efekcie schudł
w dość efektowny sposób sporą część tego co chciał. No, ale jak to tak bez
kochanego piwka? Więc przeszedł na dietę, gdzie pił piwo, trzymając się ilości
kalorii wyznaczonych przez dietetyczkę. Schudł ile chciał i to bez największego
wyrzeczenia, jakim był dzień bez browarka.
Postanowiłam i ja się tego trzymać. Najlepsza dieta to dieta klasyczna, czyli ŻP (żryj połowę). Dodatkowo łakocia dziennie
sobie nie odmówię. Schudłam. Jestem po weekendzie. Waga nadal pokazuje mniej. Czyli nawet mi może coś się w życiu udać!
Do wszystkich przed/po/ w trakcie diety- stay strong. I
obejrzyjcie bezbłędną jak zawsze Klaudię Klarę (od 00:49 do 1:58):
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz