Wzięłam sobie dziś wolne. Nie poszłam do pracy, odpuściłam
uczelnie. WOLNE!
W trakcie tego dnia dzisiejszego: zrobiłam pranie,
posprzątałam pokój i łazienkę, wydrukowałam notatki, napisałam rozdział książki,
pomalowałam paznokcie, nadrobiłam zaległości w filmikach na yt i serialach oraz
zrobiłam sobie domowe Spa.
Zjadłam: dwa
śniadania, jeden (za to duży obiad),
trzy podwieczorki i dwie kolacje. Wypiłam morze herbaty i niezliczoną ilość
kubków mojego ukochanego kakao.
Czemu wzięłam wolne? Żeby się pouczyć na zbliżające się
kolokwium.
Ile czasu poświęciłam na naukę?
I tak się zastanawiam czy to wynika z tego, że tak rzadko
mam wolne? Czy naprawdę dzisiejszy dzień nie był "przeznaczony" na naukę?
Zaraz zrobię sobie kolejną herbatę (tym razem z pigwą) i
poczytam książkę, którą chcę przeczytać od dawna, ale nie mam czasu.
W sumie...
dni takie jak ten są potrzebne. Nie żałuję niczego! ;)
A dla Was filmik - trochę uśmiechu w jesienny wieczór przyda się chyba każdemu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz